Najnowsze wiadomości
Ruszyła maszyna po szynach ospale...
Start rundy jesiennej nie był może porażającym sportowo widowiskiem i wiele drużyn rozpoczynało swoje akcje od grubych strat, ale jak mawiają najstarsze kurpiowskie babuleńki "pierwsze śliwki - robaczywki ,a koty za płoty". Najważniejsze jest to, że w końcu coś się ruszyło i będzie można poganiać się radośnie z kolegami udając, że coś tam potrafimy jednak w tego kosza zrobić.
W pierwszym meczu tradycyjnie już osłabione wrześniem Króliki (jeszcze zaciąg studencki nie stanął u bram) dostali szybki omłot od Rejsiaków. W zasadzie odpiero jak Ci drudzy nasycili pierwszy głód i zbudowali bezpieczną przewagę to coś tam się udało tym pierwszym skleić w ataku. Jak już na początku czwartej kwarty pierwszy garnitur siadł na ławkę to udało się nawet wygrać w znaczący sposób kwartę (7:17). Poszumiał sobie punktowo Pajonk, którego co raz szczelniej oplatają oryginalne tatuaże, a w Parkietnikach większość zasług w ofensywie statystyki przypisały Czabsowi. Brakowało Algisa, Dejwa i Dzikiego, który przymistrzował coś tam w te swoje paletki (badmington czy tenis) mam nadzieję, że nie zmieni wyznania i jeszcze będzie trafiał na salę.
W drugi meczu bratobójczy pojedynek sparingpartnerów, którzy całe lato trenowali wspólnie pod presją tego środowego spotkania. Jednak emocji o dziwo zabrakło i tylko na początku kiedy jeszcze skuteczność Tokiasom nie doskwierała mecz toczył się w "wyrównanej" atmosferze. Klimart wsparty obecnością na obwodzie nadal dynamicznego Kuby ciepał dwójki na 69 procencie (hehe), a niestety na japońskiej ławce zabrakło chłodnej głowy najdoskonalszego w formie i treści trenera w naszej lidze. Dla ułatwienia dodam, że chodzi o Dejwa Malinowego. Na tym spotkaniu popłynęło chyba 15 pierwszych typerów (dalej już nie przeglądałem tabelki) zatem można uznać, że była to niespodzianka kolejki.
W trzeci meczu planujący już przyszłość w drugiej lidze Solkan nadział się na mocarne ARUMowe ramiona Kacziego i Jarmoola. Ten drugi nawciskał im do kosza i nazbierał na eval 32 i został Zawodnikiem Kolejki. Tylko jeszcze mała podśmiechujka, że jak piłka się zakleszczyła między tablicą a obręczą, to jednak brat Siatkarski musiał fiknać aby ją wyłuskać. Wspomniany powyżej Bartłomiej też zacnie stawał i wykręcił 24 evalu na 22 punktach i Ddoublem.
W czwartym meczu wygralim.
W piątym mecz był też ciekawy gdzieś tak do końcówki 3 kwarty. Ucezar osłabiony podwójnie- brakiem "żywego srebra Kacpra" i z kontuzjowanym w drugiej kwarcie Grzybkiem dał radę młodym i atetycznym Fundatorom. Czary z mleka pokazywał jak zawsze Adi, którego za długie ręce były w każdym ważnym miejscu na parkiecie, a i Ćwikers pobudzony ostatnimi sukcesami łowieckimi ochoczo atakował tablicę przeciwnika.
W ostatnim meczu o takiej porze kiedy już porządni ludzie myją zęby i szykują się grzecznie do spania. Miszczunio przez trzy kwarty męczył się z niechcącymi uklęknąć przed majestatem Towarowcami. Najbardziej dokazywał Wróbel, który trzecią kwartę może spokojnie zaliczyć do jednej z najbardziej udanych kwart w karierze kiedy to raz za razem trafiał jumpshoty z bardzo trudnych pozycji. Dobrze to wyglądało, ale nagle za faule musiał usiąść Mariano i Towarowa pozbawiona kreatora zamieszania jakoś nie mogła wykombinować sposobu na czwartą kwartę. W Biawarze za to almost perfect game zagrał Zając. Niestety dziwnym trafem nie wpadły dwa osobiste i ma teraz już tylko "słabe" 32 celne na 35 w tym sezonie, a tak ładnie szedł na remis z Panem Tomaszem 33 na 34 jak do tej pory.
To tyle ciekawostek. Jak ktoś coś – czy ten tego więcej to chętnie poczytam w komentarzach.
A przypomniałem sobie. Jeszcze był miły gest jak Kaczi przyznał się sędziemu Poncjuszowi, że nie drapnął go Rafał z Solkana przy próbie bloku i ten przyznał się do błędu, a Rafał ładnie podziękował za odwagę cywilną. Bardzo miłe gest z każdej z trzech stron. Brawo dla trzech Panów!
O jeszcze sobie przypomniałem jak już o Solkanie. Zadebiutował młody i bardzo skoczny jeden. W pierwszy meczu dwie gleby przy 185 wzrostu. Bedą z niego ludzie, a przynajmniej highlighty.
Pozdrawiam zdeno