Najnowsze wiadomości
Kulturalne dyskusje przy lampce wina i playoffy ciąg dalszy
ALL STAR WEEKEND
Zakończenie sezonu BLS.
Zapraszamy wszystkich na oficjalne zakończenie sezonu BLS, w tym roku niecodzienna impreza w klubie Makaron Na Uszy, który na jedną noc, zamieni się w Madison Square Garden. Z głośników prawdziwe rapsy, hall of fame a zamiast kelnerek cheerleaderki!
A Wy? Przyjdźcie w koszulkach ulubionych zespołów bądź własnych blsowych! Zabierzcie swoich ziomów z boiska, kumpli z ławki rezerwowych i kibiców!
Zabawmy się jak za oceanem!
WJAZD FREE do 24!
WE LOVE THIS GAME!
BOOM!
**********************
Tak korzystając z okazji, że The Spartans kręcą tak ciekawe socjalne wydarzenie to i ja dorzucę kilka słów.
Już dzisiaj (środa), decydujące spotkanie w walce o finał. Co prawda więcej rozkładania sprzętu i przygotowań niż trwa mecz, ale czego się nie robi dla tak ważnego rozstrzygnięcia. Drużyna Arum choć w drugim meczu stawiła się już w prawie pełnym składzie i tak miała spore problemy z uratowaniem swojego sezonu. Już na początku FPE zrobiło sporą przewagę i cały mecz dzielnie broniło wyniku poddając się dopiero w końcówce. Trochę zaszaleli stawiają strefę przeciwko lubującym się w strzelaniu z dystansu Arumowcom, ale dopóki Ci pudłowali niemiłosiernie w pierwszej połowie miało to ręce i nogi. Nie pomogła też spora liczba strat, bo w sumie było wiadomo, że drugi raz nie pozwolą sobie tak doświadczeni wyjadacze rzucić 7 kontr za kołnierz z końca boiska, a ich 14 zbiórek w ataku zgrzyta w zębach jak piasek w trybach. Tak nie może być jeżeli chcemy zrobić niespodziankę.
Zatem podstawowe pytanie jak tam składy. W FPE niestety Piotr "Bobo" Bołtryk tylko z ławki może wspierać kolegów, ale reszta chyba zdrowa. Co ze składem przeciwników nie wiedzą jeszcze pewnie oni sami.
W pozostałych półfinałach już posprzątane. Najważniejsze starcie Biawar rozstrzygnął w dwóch meczach, ale o dwóch odmiennych obliczach. W pierwszym ich dominacja nie podlegała dyskusji i nawet lepiej się poczułem, bo na tle tego meczu my-okruszkowcy nie wyglądaliśmy w ćwierćfinale tak źle :) (zawsze lekka pocieszka). W tamtym meczu cuda-wianki-piękne trójki wykręcał Grzegorz "Taran" Taranta. W drugim (tym bardziej zaciętym) najjaśniej błyszczał Karol "kocieRuchy" Rudak - 16p 10zb i nawet glebę klepnął 204 cm przeciwnikowi. W meczu odpoczywał po poprzedniośrodowym wykluczeniu Jarosław Zajkowski ale Miszczunio nadal potrafił zagrać drużynowo na obwodzie i twardo pod koszami. W uCezarze trochę za mocno koledzy przyglądali się co "naspieszy" i nawywija w spektakularnych dryblingach Kacper "flash" Rosiak. Brakowało ścięć pod kosz i trochę szczęścia, bo piłka wykręcała się z obręczy raz za razem. Jednak scenariusz zmierzał ku dobrze znanemu zwieńczeniu kiedy uCezar dogonił wynik pod koniec spotkania. Wtedy jeszcze raz szczęście uśmiechnęło się do Majstrów 2013 i celna trójką z ósmego metra Grzegorza oraz śmiałą cegiełką z 6 metra Radka odepchnęli przeciwnika na bezpieczną odległość.
W drugoligowych starciach BDsklep obydwa mecze rozpoczął bardzo kiepsko. Pierwszy to nawet od kwarty 0:15, ale o dziwo to w tym byli oni pod koniec bliżsi wygranej. Andrzej Duda pięć trójeczek. W drugim, który odbył się o niekorzystnej dla "czarnych" porze nie mógł uczestniczyć Andrzej "Silnik" Sinielnikow sprawy wyglądały już trochę lepiej, bo zaczęli punktować od 6 minuty, ale i tak San Marino przypomniało wszystkim i przede wszystkim sobie dlaczego liderowali przez cały sezon. Dwoił się i troił Andrzej "Groma" Gromadski (9zbiórek w ataku!), ale pomimo drużynowo lepszego evalu przegrali i muszą walkę o awans do ekstraklasy spróbować wywalczyć z Samymi Swoimi. Zaskakująco najlepiej zagrał dla Marinersów przedostatni na alfabetycznej liście zawodników posiadacz tzw. wysokich skarp Żychski Jędrzej. Doskonały moment na wsparcie podkoszowe drużyny.
Przed półfinałami Spartanso-Pasjansów z Samo-Swojakami rozważałem na łamach naszego wyrafinowanego periodyku o przewagach i niedostatkach niedoborów i przesyceń kadrowych na ławkach. Życie i ciężka brutalna sportowa rzeczywistość jeszcze raz potwierdziła, że lepiej mieć dwóch niezadowolonych (bo niespełnionych) ludzi na ławce za dużo. Niż dwóch za mało na boisku.
Drugi mecz, który dzięki błyskawicznym kontrom układał się dla Swojaków z każdą kwartą ciekawiej padł na twarz najpierw po skontuzjowaniu stopy przez większego Kamila (jakoś dreptał po boisku, ale to już nie było to) a potem pod koniec w decydujących minutach spadł za faule Bartłomiej "Strzelba" Wróbel (19 punktów) nabrany na sprytny trik przez głównego animatora dwóch zwycięstw Piotra Werbla (nota bene też 19p.). Ostatnie dwie minuty jeszcze walka trwała, ale się nie udało doholować korzystnego wyniku. Kolejna nauczka aby nie podchodzić zbyt zachowawczo do składu i dopisać ze dwie trzy duszyczki na takie okazje jak kontuzje lub wyjazdy współgraczy.
Teraz (w piątunio) San Marino zagra o prymat z The Spartans, ale jak wiemy największa spinka już opadła, bo obydwie drużny wywalczyły sobie upragniony (lub nie) awans do pierwszej ligi. Zatem chyba większe emocje zagoszczą w meczu o trzecie premiowane awansem miejsce w finale pocieszenia.
Kamerka naoliwiona i Youtube czeka niecierpliwie na kolejne wsady wielkoplikowe, ale jak ktoś ma wolną chwilę i możliwości to chyba lepiej będzie zagościć na trybunach i na własne oczy obejrzeć kulminacyjne spotkania naszych 2014rocznych zmagań.
do zobaczenia na hali. pozdrawiam zdeno